sobota, 31 grudnia 2016

Ostatni spacer w tym roku- podsumowanie


Hej Kochani!



Myślę, że ze względu na dzisiejszą datę- 31 grudnia, warto zrobić małe podsumowanie tego roku. Zacznijmy od modeli. W tym roku przybył mi tylko jeden konik w skali LB, a jest nim ogier TWH, którego dostałam od siostry na urodziny i właśnie się kapnęłam, że nie zrobiłam jego opisu na blogu (trzeba to zrobić). Przybyły mi za to 2 Trady- Emma i Marwari, oraz zestaw classics z amazonką, źrebakiem oraz psem i kotem. Opis Emmy i Marwari'ego też pojawi się wkrótce. 
Co do koni prawdziwych... W tym roku zaczęłam z moim upartym kucem pracę z ziemi metodami naturalnymi. Zabawa w 7 gier naprawdę mi dużo mi dała i jestem zadowolona z efektu. Moje umiejętności jeździeckie również podskoczyły w górę. Może to nie jest jeszcze to co chciałabym osiągnąć, ale wiadomo, że jeździectwa nigdy nie nauczymy się do perfekcji. 


 
Przejdźmy do spaceru. Duże konie razem z Hope wybrały się na spacer. Część w derkach, bo zimno. Odkąd pojawiła się Emma, Samson ma nową koleżankę. Jest najniższa ze wszystkich koni, więc źrebak najchętniej z nią spędza czas, a ona traktuje go jak młodszego brata.


Hope rozpoczęła pracę z ziemi razem ze Sprinkles. Aktualnie ćwiczą już na wolności, bez trzymania klaczy na linie.
Do naszego stada dołączył również mój wymarzony ogier Marwari, zwany od teraz Maverick'iem. Jestem nim zachwycona tak samo jak Hope, które miała już okazję się na nim przejechać.

Chłopak jest naprawdę warty uwagi! Rozpływam się, gdy na niego patrzę.


Halter został wykonany przez La Rosita Stable,
a derka przez Silver Stallion Saddlery 


 Na koniec chcę jeszcze podziękować Wszystkim, którzy kiedykolwiek odwiedzili tego bloga. Jestem wdzięczna, że ktokolwiek czyta to co napiszę. Może notki nie są jakieś wspaniałe, ale praca nad nimi zajmuje naprawdę sporo czasu i myślę, że wiecie to z własnego doświadczenia. Dziękuję serdecznie za wszystkie miłe komentarze, nawet jeśli nie byłe one długie. Nawet jeden króciutki komentarz pod wpisem motywuje mnie do pracy, bo wiem, że chociaż komuś się podoba. Życzę Wszystkim weny i radości z tego co robicie!!!


Do siego roku!

sobota, 24 grudnia 2016

Nieudolna próba złożenia świątecznych życzeń



Witajcie!!!

Nie jestem dobra w składaniu życzeń no, ale uważam, że powinnam ;)


Chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt, dużo prezentów, spełnienia marzeń, zdrowia i wszystkiego co Wasze serduszka zapragną. Życzę wielu modeli i pieniędzy na nie. Mam nadzieje, że każdy zdobędzie swojego wymarzonego konika- dużego breyer'a lub małego schleich'a... Życzę również żebyście mieli tych swoich prawdziwych kopytnych, a jeśli już macie to wspaniałej współpracy z nimi i nieskończonej przyjaźni.


To by było na tyle... Tak, kiepskie życzenia...

Pozdrawiam i jeszcze raz- Wesołych Świąt!!!

~Aru

sobota, 12 listopada 2016

Czas na powrót? A może nie...?

Hej!

Już od dłuższego czasu zastanawiam się czy nie napisać notki. Jest mi strasznie wstyd, że od lata w ogóle się nie odzywałam. Dopadł mnie prawdziwy leń. Z jednej strony bardzo chciałam się z wami podzielić, co u mnie i u mojej kolekcji, a z drugiej strony było: "Nie chce mi się wstawać i robić zdjęć, oraz stukać w klawiaturę", albo "Zrobię to za 5 minut, godzinę, jutro lub za tydzień". Często pogoda też nie sprzyjała. We wrześniu blog obchodził swoje 1 urodziny, a ja go tak po prostu olałam. Chciałam zrobić Candy, ale wyszło tak, że nie zrobiłam. Myślę, żeby zrobić ten konkurs na święta, ale to wszystko zależy ile osób wzięłoby udział. Jeśli ktoś reflektuje to pisać.

Dzisiaj nadszedł taki piękny dzień kiedy Aru ruszyła tyłek na dwór i zrobiła foty. Dzisiaj pozować wam będą: Hope i mój wakacyjny nabytek- Carltonlima Emma. 

Oczywiście życie byłoby zbyt piękne, gdybym po prostu wyszła robić zdjęcia. Poszłam na pastwisko, gdyż tam nie ma tyle płotów, są drzewka i w ogóle. Wałachy spokojnie dalej się pasły, ale żenska część grupy, a mianowicie- Frajda, nigdy nie odstępuje mnie na krok. Miałam więc głowę na karku, dosłownie...
                  

Emma jest co prawda tradką, ale jest mała jak Breyer Classics- no, ale to kuc. Powyżej w halterku zrobionym przez Karrosi z La Rosita Stable. Jak widać jest trochę za duży, ponieważ był robiony na Krówka (Grullo Pinto).
 
R.I.P Lalka. Została prawie wciągnięta przez konia. Oprócz tego klacz cały czas stała za mną i trącała mnie w plecy, psując przy tym fotki. Ciężko jest utrzymać równowagę kucając, gdy ktoś cię liże, albo gryzie po plecach, bo przecież kurtka wygląda tak smacznie...
Tutaj macie porównanie Breyer'a Traditional w skali 1:9, oraz interaktywnej figurki klaczy pół-śląskiej w skali 1:1, firmy no name :P



Uważam, że coraz lepiej radzę sobie z moim aparatem. Udało mi się uchwyć kolory słońca na zdjęciach, a na niektórych pomarańczowy odcień widać na samym modelu. Emma jest naprawdę trudna do robienia zdjęć ze wględu na swój czarny odbijajacy kolor. Myślę, że poradziłam sobie jednak z tym zadaniem i zdjęcia będą cieszyć wasze oczy.

Mam nadzieję, że chęć i zapał do blogowania wróci teraz ze zdwojoną siłą zwłaszcza, że w przyszłym tygodniu powinien dotrzeć mój wymarzony Breyer Marwari :)


Pozdrawiam!

środa, 22 czerwca 2016

Lalka na koniu, czyli- nowa amazonka testuje wierzchowce :D

Witajcie Kochani!



Na samym początku chciałabym was bardzo przeprosić za tak długą nieobecność, bo jakby nie patrzeć- poprzednia notka była ponad miesiąc temu. Wiadomo- ostatni miesiąc szkoły do  najłatwiejszych nie należy, do tego doszła jeszcze paskudna pogoda i tygodniowa szkolna wycieczka. Robiłam kilka podejść do tego postu, a raczej do zrobienia zdjęć, ale gdy muszę poprawnie usadzić lalkę na koniu to dostaję przysłowiowej "ku*wicy". Jeśli nie macie breyer'owej lalki, patrzycie na czyjeś zdjęcia i mówicie "ale ładnie siedzi na tym koniu" i myślicie, że wystarczy ją po prostu wsadzić na model to wiedzcie, że ktoś kto ją usadzał aktualnie jest w połowie łysy, bo z szału wyrwał sobie sporą część włosów z głowy. 
Dobra, nareszcie wyżyłam się na lalce za jej nieposłuszeństwa, więc można przejść do treści postu.
Nowa amazonka, chociaż w sumie nie tak nowa- pracuje u nas już ponad 2 miesiące ma na imię Hope, czyli nadzieja. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego akurat tak, ale podoba mi się to imię. Jak wygląda wszyscy wiedzą, jak jeździ... zaraz się dowiecie ;)


***

-"I'm your Hope"- to pierwsze słowa, które powiedziałam gdy weszłam na teren stajni. Powinno to być chyba "Dzień Dobry!", albo raczej "Prima Aprilis!"- bo gdy się tu pojawiłam w kalendarzu można było zobaczyć datę- 1 kwietnia. Zabrałam ze sobą psa i kota. Do "wyprawki" dorzucono mi gratis źrebaka, mojego aktualnego podopiecznego- Samsona. Gdzieś tam sprzedano jego matkę, prawdopodobnie przez przypadek i jakimś cudem maluch został w stajni. Ośrodek był sportowy i nikomu nie chciało się bawić w butelki ze źrebakiem, więc jak usłyszeli, że przenoszę się do mniejszej stajni od razu powiedzieli, że mam go wziąć ze sobą. 
Stajnia, w której teraz jestem nosi nazwę "Rumiane" i ma na razie AŻ dwa konie :P. Dla mnie to lepiej, bo jestem w stanie je lepiej poznać. Sportowiec jest jeden- Sprinkles, klacz saddlebred, aktualnie po dużej karierze odpoczywa na łąkach. 
Po dłuższym czasie budowania więzi z końmi, postanowiłam w końcu przejechać się na obu rumakach. Zaczęłam od Sprinkles ze względu, że jest bardziej doświadczona w pracy pod siodłem.



Muszę powiedzieć, że jazda na saddlebredzie nie jest taka prosta i przyjemna jak myślałam. Chód rack jest bardzo specyficzny i trzeba siedzieć trochę inaczej niż normalnie. Nogi trzeba mieć proste bardzo z przodu, a ciało powinno być odchylone do tyłu żeby nie dostać od konia z wysoko zadartej szyi. A ta oto pani już naprawdę wyjątkowo lubi upodabniać się do żyrafy. Momentami było tak, że nie widziałam przed sobą nic oprócz jej grzywy i uszu :P. 


Pojechałyśmy sobie na drugą stronę stawu, obejrzeć widoki. Sprinkles jest koniem o bardzo dynamicznym ruchu. Martwi mnie to, że przy jakiejkolwiek formie pracy- klacz bardzo się spina, idzie zestresowana i mam wrażenie, że się boi, a  oczy zaraz wyskoczą jej z orbit.



Mimo wszystko, klacz grzecznie wypełnia polecenia. Przejechałyśmy sobie nawet przez krzaczki :)



Na koniec spróbowałam stanąć na grzbiecie klaczy i... Udało się :D



Dobry Konik! Ale dalej przestraszony...


Po Sprinkles przyszła kolej na Krówka. Ogier to totalne przeciwieństwo swojej koleżanki. Młody, chętny do współpracy i bardzo odważny. 

Zrobiłam sobie cordeo z uwiązu, ale nawet nie musiałam go trzymać. Konik świetnie reaguje na łydki, spojrzenie, zwalnia i przyspiesza na energię. Widzę, że Krówek to typowy naturals :P.



Pohasaliśmy sobie razem po ogrodzie, było naprawdę cudownie. Mam nadzieję, że po kilku treningach będziemy mogli pojechać na jakieś zawody bez ogłowia czy coś w tym stylu. Zauważyłam, że ogier nie lubi wędzidła, więc zostanę przy cordeo i może halterku...


Krówek nawet raz bryknął ze szczęścia. Nie byłam na to przygotowana i przyznam, że mało brakowało od lądowania na ziemi XD




I na koniec tereniku wyskoczyliśmy sobie przez bardzo grubą kłodę. Wyczuwam w ogierze spory talent :)


Krówek to świetny model. Już widzę bajeczne sesje z jego udziałem *-*



***


Trochę długi ten post wyszedł, ale jak się dorwałam do komputera to jakoś poszło. Nie wiem czy zauważyliście, ale w końcu udało mi się dodać zakładki. Możecie zobaczyć co mam na swojej liście życzeń, oraz moje breyer'y. Przy okazji notki zrobiłam zdjęcie "dowodowe" Grullo'wi. Powinno się razem z informacjami pojawić niedługo. Zastanawiam się też nad zakładką "Kolekcja" gdzie po prostu dam spis wszystkich figurek, bo w "Nasze Konie" będą tylko breyer'y, ponieważ nie chcę opisywać aż takiej ilości figurek. Dobra starczy!




Do następnego!




sobota, 14 maja 2016

Breyer 61036-Animal Rescue Set-4.Pies i Kot


Hej Kochani!
 


Dzisiaj nareszcie zajmę się opisem naszych czworonożnych kompanów. Są one bardzo fajnym urozmaiceniem breyer'owej kolekcji. Dzięki tej dwójce w stajni od razu robi się weselej. Obie figurki są w skali traditional.

Porównanie z Breyer Traditional Grullo Pinto:


I z klaczą arabską Schleich:




1.Kot:

Mold, na którym jest zrobiony kotek- Silver Tabby, został wyrzeźbiony w 1999 roku przez Kathleen Moody. To już trzeci Breyer tej artystki jakiego mam, jednak w przeciweństwie do Grullo Pinto i źrebaka z poprzedniego postu- nie zapiera dechu w piersiach, aczkolwiek nie mówię, że jest brzydki, bo to by było kłamstwem.  Numer katalogowy kotka jest taki sam jak całego zestawu, czyli 61036. 
Zwierzak ma białą sierść i zielone oczy (takie oliwkowe *-*). Nosek, uszy, oraz poduszki na łapkach są w bardzo ładnym łososiowym kolorze. Figurka ma dość dobrze wyrzeźbioną sierść- widać ją pomimo jasnego umaszczenia. Niestety nasz kiciuś nie ma określonej płci :/, a jak wiadomo- co u mnie jest bezpłciowe, staje się dziewczynką :P.
Focisze:










2.Pies:


 Z psa cieszyłam się najabrdziej, ponieważ welsh corgi, zarówno cardigan jak i pembroke jest moją ulubioną rasą. Ten tutaj to chyba jest pembroke- ciągle nie potrafię rozgryźć, który w końcu ma krótki ogon. Jego numer katalogowy jest również taki sam jak całego zestawu. Pies także został wyrzeźbiony w 1999 roku, ale przez Susan Carlton Sifton. Figurka jest facetem- czego może być nie widać na zdjęciach, bo biała sierść odbija. Psiur ma śliczne umaszczenie, niestety nie wiem jak ono się fachowo nazywa, bo jeszcze się nie zagłębiałam w kolory sierści tej rasy. W przeciwieństwie do kotka ma namalowane poduszki tylko na podniesionej łapce. Piesek ma ładnie wyrzeźbioną sierść. Najbardziej podoba mi się jesgo ucieszony pyszczek i duże uszyska, które są charakterystyczne dla tej rasy. Zwierzak ma krótki ogon, który jak już wyżej wspomniałam- mają prawdopodobnie pembroki (u cardiganów pisze, że ma być długi).
Zdjęcia:











To by było na tyle. Następna notka to już nie będzie zwykły nudny opis, tylko dowiemy się wiecej o amazonce i zobaczymy jak sobie radzi w siodle (notka z perspektywy lalki).

Pozdrawiam!