sobota, 12 listopada 2016

Czas na powrót? A może nie...?

Hej!

Już od dłuższego czasu zastanawiam się czy nie napisać notki. Jest mi strasznie wstyd, że od lata w ogóle się nie odzywałam. Dopadł mnie prawdziwy leń. Z jednej strony bardzo chciałam się z wami podzielić, co u mnie i u mojej kolekcji, a z drugiej strony było: "Nie chce mi się wstawać i robić zdjęć, oraz stukać w klawiaturę", albo "Zrobię to za 5 minut, godzinę, jutro lub za tydzień". Często pogoda też nie sprzyjała. We wrześniu blog obchodził swoje 1 urodziny, a ja go tak po prostu olałam. Chciałam zrobić Candy, ale wyszło tak, że nie zrobiłam. Myślę, żeby zrobić ten konkurs na święta, ale to wszystko zależy ile osób wzięłoby udział. Jeśli ktoś reflektuje to pisać.

Dzisiaj nadszedł taki piękny dzień kiedy Aru ruszyła tyłek na dwór i zrobiła foty. Dzisiaj pozować wam będą: Hope i mój wakacyjny nabytek- Carltonlima Emma. 

Oczywiście życie byłoby zbyt piękne, gdybym po prostu wyszła robić zdjęcia. Poszłam na pastwisko, gdyż tam nie ma tyle płotów, są drzewka i w ogóle. Wałachy spokojnie dalej się pasły, ale żenska część grupy, a mianowicie- Frajda, nigdy nie odstępuje mnie na krok. Miałam więc głowę na karku, dosłownie...
                  

Emma jest co prawda tradką, ale jest mała jak Breyer Classics- no, ale to kuc. Powyżej w halterku zrobionym przez Karrosi z La Rosita Stable. Jak widać jest trochę za duży, ponieważ był robiony na Krówka (Grullo Pinto).
 
R.I.P Lalka. Została prawie wciągnięta przez konia. Oprócz tego klacz cały czas stała za mną i trącała mnie w plecy, psując przy tym fotki. Ciężko jest utrzymać równowagę kucając, gdy ktoś cię liże, albo gryzie po plecach, bo przecież kurtka wygląda tak smacznie...
Tutaj macie porównanie Breyer'a Traditional w skali 1:9, oraz interaktywnej figurki klaczy pół-śląskiej w skali 1:1, firmy no name :P



Uważam, że coraz lepiej radzę sobie z moim aparatem. Udało mi się uchwyć kolory słońca na zdjęciach, a na niektórych pomarańczowy odcień widać na samym modelu. Emma jest naprawdę trudna do robienia zdjęć ze wględu na swój czarny odbijajacy kolor. Myślę, że poradziłam sobie jednak z tym zadaniem i zdjęcia będą cieszyć wasze oczy.

Mam nadzieję, że chęć i zapał do blogowania wróci teraz ze zdwojoną siłą zwłaszcza, że w przyszłym tygodniu powinien dotrzeć mój wymarzony Breyer Marwari :)


Pozdrawiam!